Słowacja. Wysokie Tatry.
Byłeś, widziałeś… A może tylko słyszałeś.
Schodziłeś setki szlaków, a może tylko dwa.
Lub mniej.
Lubisz góry – przede wszystkim zdobywać, ale nie obrazisz się jak zdarzą się widoki.
I to na 2634 m n. p. m.
W mniej niż 2 h.
Co?
Nie, nie będziesz nigdzie wbiegiwał, żaden helikopter ani teleport. Nic z tych rzeczy.
Będzie lina… ale innego rodzaju. I zamiast kasku, uprzęży (i zakwasów na drugi dzień!)…
On.
Czerwony wagonik.

Kolejka na Łomnicę cieszy się niemałą popularnością. Z pewnością jest to jedna z tych atrakcji turystycznych, która albo cieszy albo straszy. Dlaczego? Cóż, wjeżdżasz ubezpieczonym tylko kilkoma linami wagonem na drugi co do wysokości szczyt Tatr (zaraz po Gerlachu). W końcowym odcinku przemierzasz 855 m przewyższenia w przeciągu niecałych 10 min… BEZ ŻADNYCH PODPÓR. Dodatkowo krajobraz jest tu iście wspinaczkowy – jest skaliście, groźnie i dziewiczo. Jeśli boisz się wysokości to dobry sposób na przełamanie swojego leku, ale w połączeniu z klaustrofobią… Zamknięcie w ciasnym wagoniku razem z kilkunastoma innymi osobami może stanowić już większe wyzwanie. Ale czego się nie robi dla gór!

Na szczęście opcji jest dużo, a kolejka podzielona na trzy części. Zaczynasz na 900 m n.p.m. w Tatrzańskiej Łomnicy. Zanim wsiądziesz do wagonika możesz nawiązać nowe znajomości:

Albo siąść na ławeczce i podziwiać Łomnicę z bezpiecznej jeszcze odległości.

Po kilku minutach osiągasz 1173 m n.p.m.. Tutaj (stacja „start”) czas na szybką przesiadkę i zastanowienie się czy na pewno robisz dobrze.

Po kolejnych kilkunastu minutach docierasz do Skalnatégo plesa (Łomnickiego stawu) na wysokości 1781 m n.p.m. i masz już naprawdę czym nacieszyć oko. Prowadzi tutaj wiele szlaków pieszych, ale tym razem nie przybijesz piątki z grupą przechodzącą obok z ciężkimi plecakami.

Nie znaczy to, ze nie masz do kogo się przykleić:

Z kim popatrzeć na szczyt:

Czy pokontemplować spokój:

Największą atrakcją jest jednak jezioro, którego czystość jak zwykle zadziwia, a Ty nie możesz oprzeć się zrobieniu kilku fotek…



No i wspięciu się na pobliskie skałki.

Wszystko oczywiście w ramach czekania na trzeci etap kolejki i upuszczenia pokładów energii, która tym razem nie została spożytkowana na piesze podejście w strugach potu.
Bo przecież się nie boisz.


I dzieje się. Sprawdzasz czas i prawie biegiem lecisz do punktu, z którego do szczytu dzieli Cię już tak niewiele. Z niepokojem zerkasz tylko na chmurę, która nie wiadomo czemu wędruje powoli w kierunku Łomnicy… A pozwolenie na psucie widoków ma? Nic, najwyżej wyjedziesz i posiedzisz we mgle, nie takie tragedie życia już przeżywałeś (a kysz chmuro!).

Jedziemy! Ostatni odcinek kolejki trwa niecałe 10 minut. W sumie ciśniesz się jak sardynka w puszce, ale podjazd pod sam szczyt robi wrażenie…Czujesz jakbyś wspinał się na własną rękę, przeszkadza Ci jedynie szyba. Docierasz do celu. Nie było tak strasznie, nie wiało (ponoć jest to silnie odczuwalne w wagoniku) i wszyscy przeżyli! Teraz masz 45 min na podziwianie przepięknych panoram:





Doedukowanie się na co patrzysz:


I relaks.

Właśnie zdobyłeś drugi najwyższy szczyt Tatr w mniej niż dwie godziny. Jak się czujesz?

Łomnicę zdobyć możesz również w sposób tradycyjny, ale już z przewodnikiem. Opcja kolejki jest fajnym urozmaiceniem, jeśli odpoczywasz właśnie między wędrowaniem po górskich szlakach, jesteś po kontuzji albo wybierasz wypad z rodziną. Nie wspominając o rozwiązaniu zimowym.
Więcej informacji o tym jak zarezerwować bilet na kolejkę tutaj.

A Ty? Jakie kolejki górskie polecasz?